Postanowiłam kilka słów napisać na temat diety. Zmotywowały mnie do tego wpisu moje ostatnie konsultacje psychologiczne z wieloma osobami, które dały mi jasno do zrozumienia, że oprócz swoich problemów z włosami walczą ze swoją wagą. A jak już wspominałam w swojej książce włosy+ cera+ sylwetka tworzą magiczny trójkąt wpływu postrzegania samego SIEBIE.
A kto nie czytał temu przypomnę o co chodzi w tym trójkącie. Jeśli przez chwilę zastanowimy się nad tym, jakie porady najczęściej atakują nas w Internecie, pewnie po niedługim namyśle zgodzimy się, że najczęściej pojawiają się artykuły o tym:
- jak schudnąć, zadbać o zgrabną sylwetkę;
- jak mieć ładną, nawilżoną cerę bez zaskórników;
i oczywiście hit, który już każda z nas zna:
- jak mieć zdrowe, gęste, lśniące włosy.
Wszystko kręci się wokół magicznego trójkąta sylwetka–włosy–cera. Jesteśmy z każdej strony napastowani poradami dotyczącymi tego, jak łatwo, szybko i skutecznie radzić sobie z problemami związanymi z naszym wyglądem.
A to tylko daje nam do zrozumienia jak ważne w naszej ocenie jest zgrabna sylwetka, piękne włosy i nieskazitelna cera. Dzisiaj nie będę się zagłębiała w psychologiczne aspekty dlaczego tak działamy, tylko skupię się na trochę banalnych, ale na pewno praktycznych i przetestowanych na własnej skórze sposobach do pokochania…warzyw. Dlaczego? Kiedy polubisz się z najlepszą opcją przyswajania witamin, makro i mikroelementów to będziesz na najlepszej ścieżce, aby poprawiła się Twoja sylwetka i…Cera. A może nawet i włosy (w niektórych przypadkach). Ponadto, właśnie w przypadkach, kiedy nie masz kontroli nad swoją fryzurą, gdyż nie wpłyniesz na pewne uwarunkowania genetyczne, to właśnie wprowadzenie „zdrowej rutyny”, aby mieć kontrolę nad innymi aspektami Twojego życia i ciała może się okazać bardzo pomocne.
Aby nie zbaczać dziś za bardzo na ścieżkę psychologicznej pogadanki, ord razu przechodzę do konkretów, które możesz wykorzystać w swojej kuchni!
Jeśli masz problem z jedzeniem warzyw, skup się przez chwilę na tym jak można podkręcić smak wielu wydawałoby się mało atrakcyjnych w smaku produktów żywieniowych. Dla jednych koszmarem jest awokado, które bez odpowiedniego doprawienia jest nie do spożycia. Jestem w tej grupie osób! Bez pomysłu na awokado nie dotknę go w kuchni. Ale jeśli już użyję go do past rybnych, dodam przyprawy i użyję jako zamiennika do sałatki jarzynowej- proszę bardzo, awokado da się lubić! Jeżeli wiele warzyw jest dla Ciebie mdłych, nie ma smaku, jest po prostu nudnych i zapychających, to polecę Ci zastosowanie kilku tricków podkręcenia smaku.
- Staraj się przyprawiać zdrową żywność nie tylko solą, pieprzem i ziołami, ale również pestkami, nasionami i orzechami, ALE koniecznie je wcześniej podpraż na suchej patelni lub w mikrofali. Niesamowite jest jak proces prażenia podkręca smak tej często niedocenionej grupy produktów! Słonecznik, pestki dyni, sezam, mak. Niektórzy mogą spróbować z siemieniem lnianym, czarnuszką. Spróbuj zrobić frytki z warzyw korzennych (marchewka, seler, pietruszka) w towarzystwie oliwy i sezamu z makiem!
- Pamiętaj o chrzanie, ćwikle, musztardzie, sosie tzatziki, tatarskim. Upiecz paprykę, cukinię i zjedz ją z sosem tzatziki oraz jajkiem sadzonym. Możesz się miło zaskoczyć!
Podałam Ci patenty na podkręcenie smaku za pomocą nasion, orzechów i wielu zdrowych sosów, o których często zapominamy. Ale jest jeszcze grupa osób wśród Was, którzy dalej mogą mieć problem z przełknięciem wielu warzyw. Co wtedy możesz zrobić?
- Piecz pasztety! Pasztety są bardzo fajną alternatywą do przemycenia dużej ilości warzyw. Możesz je mieszać z kaszami (np. jaglaną), soczewicą, ciecierzycą, przyprawiać ostrą papryką, curry, bazylią, kurkumą i dzięki temu niwelować smak wielu produktów za którymi nie przepadasz. Możesz jeść pasztet w wersji na ciepło, na zimno na kanapce, na obiad i na kolację. Postaram się w następnych wpisach na blogu zaproponować Tobie ciekawe przepisy, które pozwolą Ci odkryć magię warzywnych pasztetów!
Załączam do wpisu zdjęcie z moich poczynań z ostatniego tygodnia. Królował szpinak (jajecznica na szpinaku baby, pasztet z soczewicy i szpinaku są naprawdę obłędne), ryby (dorsz w ziołach toskańskich, pasta łososiowa), no i dodatki. Na załączonym zdjęciu nie widać, ale szpinak przyrządziłam jeszcze w jeden sposób. Jaki? Mrożony szpinak z suszonymi pomidorami, oliwa i prażonymi orzechami włoskimi. Coś pysznego. A dodam, że oprócz szpinaku świeżego „baby” nie znoszę go od dzieciństwa w formie papek, mrożonek i wszystkich innych, które wydzielają ten dla mnie przykry zapach „zmęczonej zieleniny”. Dlatego też podkręciłam jego smak i dzięki temu mogę cieszyć się nie tylko nowymi walorami smakowymi tego warzywa, ale przede wszystkim jego wartościami odżywczymi, które trafią do mojego organizmu i zrobią naprawdę wiele dobrego. Spróbujesz i Ty? Zdziwisz się, kiedy otwierając swoją lodówkę zobaczysz w niej całą masę różnokolorowych warzyw! Podkręć tylko trochę ich smak, pamiętaj też o dodatkach, a zobaczysz jak łatwiej przychodzi Ci przemycenie wielu warzyw w Twojej diecie✌️
Wasz psycholog od włosów (i diety😊)
Magda